Wiecie co? stwierdzam, że za dużo włóczek to złoooo. Tak wiem w słowniku dziewiarki nie ma takiego pojęcia jak "mam za dużo włoczek" Aczkolwiek nadmiar może nieźle namieszać w głowie.
Skończyłam testowy sweterek i nie wiem co dalej. Jakąś pustkę mam w głowię. Niby pełno projektów w kolejce na Ravelry ale jakoś żaden nie na teraz. W głowie też mam pełno projektów, ale chyba ich za dużo bo nie wiem który pierwszy zrealizować. Najlepiej chciałoby się wszystko na raz, ale skąd czas na to. Ostatnio pomyślałam, że włóczkę powinni sprzedawać z kilkoma godzinkami gratis do doby (Marzenka weź to pod uwagę :))
Teoretycznie mam co robić. Zaczęłam chustę Haruni z Zitrona i robię ją z ogromną radością, ale ze względu na wzór muszę się na niej bardziej skupić, a przy biegającym szkrabie to jednak nie lada wyzwanie. Dziergam ją więc wieczorem jak me dziecię już pójdzie spać.
![]() |
Widzicie kolejny kolor na kłębku? Już się nie mogę go doczekać :) |
No ale jak rasowy włóczko i drutocholik, tylko nocne dzierganie to za mało, więc usilnie chcę zacząć coś nowego.
W sumie to jeden pomysł wybija się trochę bardziej nad innymi. Pozazdrościłam koleżance Marzence i też mi się marzy letnia sukienka.
Wstępny projekt mam. No bo któż jak nie ja sama, zrobi dla mnie sukienkę idealną, taką którą będę nosiła z przyjemnością.
Włóczkę też mam. A w sumie mam na myśli dwie. Albo spróbuje okiełznać Bodruma, albo wrócę do Cable 5 z której robiłam Marynarski, bo ta bawełna zachwyciła mnie bardzo.
Wy też miewacie takie włóczkowo-egzystencjalne problemy? Mi się w sumie rzadko zdarza bo zazwyczaj mam zajęte wszystkie druty :)
Dobra lecę robić próbki bo jak się tak Wam wygadałam to mnie łapki coraz bardziej swędzą na tą sukienkę :)
Miłego dnia wam życzę i dużo słonka. Wrocław niestety znów pochmurny.