W zeszły poniedziałek dotarła do mnie "Wędrująca książka". To kolejna po Wspólnym Dzierganiu i Czytaniu, książkowa zabawa zainicjowana przez Maknetę.
Ale do rzeczy. Gdybym miała czas to przeczytałabym ją za jednym posiedzeniem. W rzeczywistości wzięłam ją na trzy razy :) Książka mi się bardzo podobała. Super odskocznia po kryminałach. Nie chcę spojlerować, napiszę tylko, że już dawno żadna książka nie wywołała we mnie tylu tak skrajnych emocji na raz. Polecam każdemu :)
Teraz znowu nie wiem co czytać, chyba poczekam aż mi coś samo w łapki wpadnie.
Na drutach "czarne chmury" a to za sprawą kolorów z jakich obecnie dziergam. Cały czas męczę ponczo. Niby druty nr 6 ale jakoś nie przyspiesza to pracy, tym bardziej, że oczek cały czas przybywa. Jednak już bliżej jak dalej bo jedną nogą przeszłam za połowę :)
Druga rzecz to mój sweterek z farbowanki, którą zakupiłam w e-dziewiarce. Włóczka cudowna w dotyku, oczka się same przerabiają i nawet nie muszę za wiele patrzeć na to co robię. Jedyny minus to taki, że niemiłosiernie farbuje łapki. Po sesji z tym udziergiem wyglądam jakbym gołą ręką ścierała kurze :) Ale czego się nie robi dla pięknej włóczki.
Obecnie jestem na wysokości talii i mam nadzieję, że w weekend będę już :"męczyć" rękawy.
A parę dni temu udało mi się skończyć KALowy sweterek Fickle Heart. Czeka tylko na sesję i będę mogła go Wam pokazać w pełnej krasie.
W międzyczasie jak z jakiś względów nie chce mi się przekładać oczek (tak zdarzają mi się takie chwile) to koralikuję. Zajęcie to bardzo wciąga i sprawia mi dużo przyjemności. W prosty sposób można sobie zrobić dodatek pod kolor sweterka. Czego chcieć więcej:)
A jeśli już jestem przy biżuterii to ostatnio wyprodukowałam sobie kilka par nowych markerów. Nie wiem jak Wy ale ja lubię jak mi na drutkach migają błyskotki :)
To tyle u mnie. Lecę poczytać co u Was ciekawego.
Pozdrawiam cieplutko
Monia :)
Ładne te Twoje błyskotki :) Też lubię jak mi coś majta na drutach :) Te, które są największe, to są na nitce (lince) jubilerskiej? Czekam na fotki sweterków!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Marta
Tak to linka jubilerska. Nadaje się idealnie:) Chociaż ja preferuję te na kółeczkach, ale te co teraz mam nie wchodzą na większe druty, dlatego zrobiłam na linkach bo są bardziej uniwersalne.
UsuńNie wiem co się stało, ale chyba ta szaruga i temperatura przyniosła mi na myśl skojarzenie z bombkami na choinkę [ad. markerów]. :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię takie fajniejsze dyndadła, ale jestem zbyt leniwa, żeby je sobie zrobić, bo wolę wtedy dziergać XD dlatego używam jedynie kółek do biżuterii :p
Książkę miałam w planach, ale u mnie znowu mroczniejsze powieści. Właśnie dziś je przytargałam. ^^
To pewnie dlatego, że już z zza każdego rogu już nas bombardują świętami :)
UsuńJa zazwyczaj używałam kawałka włóczki, ale w końcu siadłam i zrobiłam klika para, tak na zaś :) Książka zdecydowanie nie jest mroczna, więc jak ci się już znudzą te które przytargałaś to koniecznie po nią sięgnij :)
O ty! Zgapiłaś ze mnie! Też wyprodukowałam markery. Absolutnie nie takie cudeńka... nigdy biżuterii nie robiłam, więc moje zdecydowanie amatorskie. A książkę miałaś czytać tą co ja :P, ale może nie wszystkim te klimaty... tak tylko przypominam ;)
OdpowiedzUsuńNo rzeczywiście tak to wygląda :) Ja weszłam do ciebie to aż się zaczęłam śmiać, że będziemy dzisiaj pisać o tym samym :))) O książce pamiętam, muszę ją sobie tylko zorganizować :)
UsuńMarkery śliczne, szczególnie te drobiowe, tzn. zrobione z kaczuszek ;)
OdpowiedzUsuńHihi mi te kaczuszki też się podobają a w dodatku w środku mają coś dzięki czemu dzwonią :))
UsuńA u Ciebie jak zawsze dużo i ciekawie, jestem pełna podziwu dla Twojego "ogarniania" robótek :)))) Markery boskie, sama mam zawsze za mało . Koralikowanie wciąga jak mało co, ja mam zawsze nawleczone koraliki na małe co nieco. A i córcia jak się nudzi to pyta czy mi nie ponawlekać koraliki? Chociaż ostatnio zwija mi włóczkę- dobrze mieć córkę,:)))))) Ksiązka ciekawa dla każdej dziewiarki, mam swój własny egzemplarz. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńA te robótki jakoś tak same się "ogarniają" :)
UsuńTo dobrze, że dobrze mieć córkę, liczę, że moja w przyszłości też się będzie rwała do pomocy :))) bo na razie to muszę ją intensywnie odciągać od robótek bo pomagałaby bardzo chętnie :D
Takie markery to piękna rzecz! Wiem to sama :) Od razu inaczej się dzierga :)
OdpowiedzUsuńA książką mnie zaciekawiłaś! Ja właśnie wczoraj skończyłam "Divas don't knit", którą pożyczyłam i podobała mi się ogromnie, odpoczęłam przy niej. Pewnie ta tutaj jest podobna w klimacie.
Pozdrowienia!
Dokładnie dzierga się z jeszcze większą przyjemnością bo od pięknego markera do pięknego markera :)
UsuńKsiążki o której piszesz nie znam więc nie umiem porównać, mimo to szczerze polecam Sklepik... :)
"Sklep na Blossom Street" czytałam kilka lat temu - bardzo mi się podobał. Ale śliczne te markery! Ja mam od Karolinki i kocham je ogromnie, bo rzeczywiście - to jest bardzo przyjemne, jak na drutach dynda taka śliczna bizuteria!
OdpowiedzUsuńMiłego dnia,
Asia
Zawsze to jakieś urozmaicenie w morzu prawych oczek :)
UsuńCzy ten czarny to przypadkiem nie jest z jakimś dodatkiem? Ładnie błyska :) Ale szary - to mój klimat...
OdpowiedzUsuńCzarny to dwie nitki, jedna to Alize Felicita a ta błyszcząca to Alize Angora Gold Simli.
Usuńciekawa jestem efektu końcowego obu "ciemności". O koralikach ciąglę myślę, ale obawiam się że wtedy już wcale czasu nie będę mogła opanować, zniknie.
OdpowiedzUsuńJa też tak myślałam, ale w koralikach fajne jest to, że w miarę szybko powstają. No może nawlekanie jest trochę upierdliwe ale nie ma tragedii. A samo dzierganie to idzie szybciutko (oczywiście jeśli się robi bransoletkę albo cienki naszyjnik :))
UsuńFickle Heart widziałam na zdjęciach ze spotkania robótkowego i wyszedł zacnie. A teraz dziergasz chyba specjalnie z kolorów, które nie bardzo chcą pokazać, co tak naprawdę robisz. Ale znając ciebie, to na pewno będzie to coś fajnego.
OdpowiedzUsuńZa wiele na tych zdjęciach nie widać :) więc porządna sesja musi być.
UsuńA kolorki w sumie nie mają czego maskować :) bo obydwa udziergi są bez większych ozdobników.
Bardzo podobają mi się Twoje markery :) Książka czeka w dłuuuuuugiej kolejce do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie, mała rzecz a cieszy :)
UsuńKaczuchy rewelacja :) Patrzę na tę farbowankę i oczu oderwać nie mogę... Ależ będę ci zazdrościć! :))
OdpowiedzUsuń:) to ja ci będę zazdrości twoich zimowych zapasów :P
UsuńFajne blyskotki, ja chyba tez bym polubila :-) ta ''granatowa chmura'' wyglada na mieciutka :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam -
- Ola
Dziękuję :)
UsuńTa granatowa chmura to 100% wełna merino superwash i jest mięciutka jak kaczuszka :D
Farbowanka jak najbardziej w moim guście, co to za włóczka? Takich wypasionych markerów nie posiadam, posiłkuję się zwykłymi kółeczkami, albo jak wszystkie zgubię to kawałkami włóczki, chociaż nie powiem , pięknie wyglądają na drutach:)
OdpowiedzUsuńWiola nie chcę nic mówić, ale to od Ciebie zaraziłam się miłością do wszelkiej maści niebieskości :D Włóczka to DreamTeam z e-dziewiarki. Co do markerów to ja właśnie też zazwyczaj używałam kawałka włóczki, ale za każdym razem musiałam na nowo wiązać pętelki bo oczywiście poprzednie wyrzucałam bo nie potrzebne :) więc siadłam raz i narobiłam kilkanaście sztuk. Mam nadzieję, że na trochę starczą :)
UsuńHej :-) piekne markery, tez sie musze zebrac w sobie i zrobic. a co do ksiazki to jest swietna. I ma kontynuację :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPoważnie jest kontynuacja, no to cieszę się niezmiernie i lecę jej szukać :)
Śliczne markery :-)
OdpowiedzUsuńPiękne te "czarne chmury" na Twoich drutach :-) Ostatnio nic niebieskiego sobie nie robię - koniecznie muszę to nadrobić...
Pozdrawiam serdecznie.
Ja ostatnio bym tylko niebieską włóczkę kupowała (i wszystkie jej odcienie) normalnie jakiś obłęd :))
UsuńCudowan jest ta ksiazka prawda? Mnie mocno zainspirowala.... Czarne chmury- no rzeczywiscie, az musialam sie usmiechnac, zeby Ci tylko deszcz nei spadl ;)
OdpowiedzUsuńTak, książka jest cudowna. Już dawno nic mi się tak dobrze nie czytało:) Mam nadzieję, że deszcz mi nie grozi :)
UsuńSuper markery, kaczuszki są słodziutkie :)) Farbowanka ma super kolor, oby go za dużo nie oddała przy dzierganiu :D
OdpowiedzUsuńNo właśnie mam nadzieję, że jak ją wymoczę na koniec to dalej będzie w takich pięknych kolorach :)
UsuńŚwietne markery :) Czekam na fotki Fickle Heart i jak zawsze podziwiam robótki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńMilusie te błyskotki, a czarnego teraz nie zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńOj czarny to droga przez mękę, ale co tam zagryzę zęby i dam radę :)
UsuńSuper markery:) A ksiązka zdecydowania warta przeczytania:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWarta i to bardzo, ja już się zabrałam za kolejną cześć :)
Sama jestem fanką takich markerów własnej roboty. I popełniam bez przerwy nowe. Twoje są prześliczne i wesolutkie ;)
OdpowiedzUsuń