1 czerwca 2020


Nie przepadam za tworzeniem własnych wzorów. Zdecydowanie jestem typem odtwórcy. Nie sprawia mi przyjemności zastanawianie się czy tak będzie dobrze czy inaczej. A już na pewno nie mam przyjemności z prucia tego co zrobiłam, bo nagle się okazuje, że moja koncepcja była zła. Zanim zacznę kolejny projekt to najpierw przeglądam bibliotekę na ravelry. Od początku lubię wiedzieć, jak dana rzecz wygląda na innych, z innych włóczek, w innym rozmiarze. Nie lubię kupować kota w worku. Lubię za to modyfikować już dobrze znane wzory. To taka fajna baza, w której zmiana jednego detalu sprawia, że za każdym razem mogę mieć unikatową rzecz. Taką samą ale inną. Mam nadzieję, że rozumiecie co mam na myśli :)

Mam kilka takich wzorów w swojej bibliotece, do których lubię wracać. Jednym z nich jest Havannah projektu Heidemarie Kaiser. (Wzór jest dostępny za darmo na ravelry).
Zrobiłam już trzy wersję tej bluzeczki. Uwielbiam w niej karczek i dla tego karczku już tyle razy wracam do tego wzoru.
Dwie poprzednie prezentują się tak. 


 
Różowa poszła niestety do prucia, bo doszłam do wniosku, że cały czas jest za sztywna. Robiłam ją z Lenki z Włóczek Warmii podwójną nitką. Nie był to najlepszy pomysł. Już ją przerobiłam na coś lżeszjszego tylko jeszcze muszę zrobić zdjęcia. 


Najnowsza wersja tego wzoru to już nie bluzeczka a sweterek. Powstał na specjalne zamówienie mojej teściowej. Wymarzyła sobie taki z ażurowymi rękawami i żeby się lekko bluzował na dole. Myślę, że sprostałam wyzwaniu. (U mnie się mało bluzuje bo noszę większy rozmiar).




Dane techniczne:
Wzór - Havannah
Włóczka - Rial SNC Baby Supremo
Druty - 3 i 3.5


Pozdrawiam cieplutko
Monia:)


0 Comments

23 maja 2020


W sukienkach najchętniej chodziłabym cały rok. 
Mój gust co do fasonu zmienił się przez ostatnie lata. Kiedyś sukienka musiała być dopasowana, ołówkowa, w takiej czułam się najlepiej. Po ciąży wiecznie wystający brzuch, który żyje własnym życiem :P spowodował, że w dopasowanych formach czuję się niekomfortowo. 
Zaczęłam szukać czegoś innego. Zawsze bałam się ciuchów luźnych, oversize. Nie umiałam ich ograć i miałam wrażenie, że wyglądam w nich na większą niż jestem. Przekonałam się, że nie warto się zarzekać. Zaczęłam mierzyć fasony, które zawsze z góry stawiałam na straconej pozycji. Zauważyłam dzięki temu, że bardzo dobrze czuję się w sukienkach rozkloszowanych. Dopasowana góra i większy dół. Wyszłam ze swojej strefy komfortu i dobrze mi z tym.


Jedną z moich ulubionych sukienek jest ta z Risk made in Warsaw. Jest to moja pamiątka z wyjazdu do Warszawy. Po co kupować kolejny magnes jak można kupić sukienkę :D
Owa sukienka skłoniła mnie do zrobienia sweterka, którego miałam zamiar wydziergać już wieki temu. Od kiedy zobaczyłam sweterek Endearment projektu Hani Maciejewskiej, wiedziałam, że go zrobię. Doskonale wpisuje się w mój gust. Malutki kardiganik, pasujący idealnie do sukienek. 


Mój powstał z włóczki Stoff & Stil Baby Merino Woll, którą przywiozłam jako pamiątkę z wyjazdu do Kopenhagi. Wyszedł mi zatem bardzo pamiątkowy zestaw :D



Dane techniczne:
WzórEndearment by Hanna Maciejewska
Włóczka - Stoff & Stil Baby Merino Woll
Druty - 3 i 3.5


Pozdrawiam cieplutko
Monia :)



0 Comments

18 maja 2020

Ach ten żakard



Ten sweter to był mój Everest. W dzierganiu nie idę w półśrodki i zazwyczaj skaczę na głęboką wodę. Jak to mówią jak kochać to księcia jak kraść to miliony. Tak więc pewnego pięknego dnia postanowiłam wydziergać sobie żakardowy sweter. Ale nie taki z żakardową wstawką, tylko tak po całości. Żakard od góry do dołu. Żeby było jeszcze weselej stwierdziłam, że wykorzystam zalegające resztki włóczki co wiązało się z wciąganiem miliona końcówek a jak wiadomo nie cierpię tego, zaraz po przyszywaniu guzików.


Zabrałam się do pracy bardzo profesjonalnie. Zrobiłam próbkę (zawsze ją robię) a na kartce rozrysowałam kolejność kolorów. Ostatecznie kolorów było troszkę więcej.



Wybrałam rozmiar i zaczęłam. Przyznam, że dziergało się to to całkiem znośnie. Nawet mi szło pilnowanie naprężenia nitki. Bardzo pomógł mi w tym ciekawy sposób zawijania nitki o palce (niestety zupełnie nie pamiętam gdzie ten sposób podpatrzyłam) i najzwyklejszy pierścionek mojej latorośli. Kluczowe jest, żeby pierścionek był ciut za mały i zatrzymał się w środkowej części palca wtedy dwie nitki się nie plączą aż tak dramtycznie). 



Dojechałam wesoło i radośnie do miejsca oddzielenia rękawów i… się okazało, że robię zbyt mały rozmiar. Zaczęłam się zastanawiać co zrobiłam nie tak. Szybko doszłam do wniosku, że troszkę zbyt optymistycznie zinterpretowałam próbkę. Ja, miłośniczka dopasowanych form w każdym swetrze rozmiar wybieram tak, aby sweter był opięty. Tutaj niestety ten system zwiódł mnie na manowce. Żakard niestety nie jest aż tak elastyczny jak sweter robiony dżersejem. Do tego doszło to, że druty wybrałam ciut za małe. W normalnych warunkach (czyt. sweter robiony dżersejem) te druty sprawdziłyby się idealnie, ale żakard rządzi się swoimi prawami.

Miałam do podjęcia trudną decyzję. Albo pruję i zaczynam od nowa, albo dziergam dalej „do szuflady”. 


Na szczęście chodzą po tym świecie duszyczki, które mają mniejszy gabaryt niż ja i na dodatek kochają wszystko co dziergane:) Decyzja była oczywista. Dziergam dalej a gotowy sweter podaruję Marcie. Marta to moja kochana siostra od drutów i trosk wszelakich. Marta współtworzy bloga ze swoją siostrą Karoliną a ich dzieła możecie znaleść tutaj - blog , FB


Oczywiście, nie chciałam uszczęśliwiać nikogo na siłę więc najpierw zaprosiłam koleżankę na przymiarkę tego co już wydziergałam i się okazało, że pasuje jak ulał.



Sweter się dziergał długo. Zaczęłam go robić w listopadzie 2017 !!! a skończyłam w styczniu 2019. Przerażała mnie ta ilość nitek do wciągania. Starałam się wciągać je na bierząco jednak fakt, że nie cierpię tej czynności nie ułatwiał mi sprawy. Jak zrobiłam cały korpus to ciężko mi było przysiąść do rękawów. Odkładałam ich zrobienie, wymyślając coraz to nowe problemy. W końcu spięłam poślady, skończyłam rękawy (nie były takie straszne jak sobie wyobrażałam) i włala. Po niespełna roku sweter gotowy.


Koleżanka zadowolona, sweterek nosi z przyjemnością co bardzo wpływa no moje morale i mimo źle dobranego rozmiaru moja praca nie poszła na marne.





Dane techniczne:

WzórNext year in Lerwick

Druty - 2,5


Bardzo mnie kusi zrobienie kolejnego żakardowego swetra ale jeśli się na takowy zdecyduję to będę dziergać z cieniowanej włóczki, żeby ominąć wciąganie miliona nitek.


Pozdrawiam cieplutko

Monia :)



0 Comments

.
Obsługiwane przez usługę Blogger.