Ale nie samymi spacerami człowiek żyje. Oczywiście cały czas coś tam dziergam. Ostatnio zapragnęłam w końcu zrobić ażurową chustę.
Padło na Echo Flower
Z pomocą Intesywnie Kreatywnej a dokładnie filmików instruktażowych jakie nakręciła (które możecie zobaczyć tutaj klik ) dzierganie owej chusty stało się dziecinnie łatwe :)
Wygrzebałam z kartonu kłębuszek włóczki z moherem (tak mi się wydaje, że ma w składzie moher bo niestety nie miałam do niej etykietki) i zaczęłam. Włóczka była zwinięta podwójnie , przez co musiałam użyć do chusty strasznie grubaśnych drutów.Padło na Echo Flower
Z pomocą Intesywnie Kreatywnej a dokładnie filmików instruktażowych jakie nakręciła (które możecie zobaczyć tutaj klik ) dzierganie owej chusty stało się dziecinnie łatwe :)
(zdjęcie niestety nie oddaje koloru)
Zaczęłam od 4-ek a skończyłam na 6-ach. Jednak z przykrością musiałam stwierdzić, że to co wychodzi z tej podwójnej nitki nie jest wcale fajne :( Sztywne to jakieś takie i nieprzyjemne w dotyku. Jedyne co przychodziło mi do głowy to spruć to co już jest. Tak wiem teraz pewnie bardziej doświadczone dziewiarki pukają się w czoło i myślą sobie jakież naiwne dziewcze chce spruć moher. Przyznam szczerze, że miałam obawy co do prucia, ale o dziwo poszło całkiem sprawnie. Zostało jedynie rozdzielenie tych dwóch nitek na dwa kłębki. I tu się zaczęło dziać. Ile "pięknych" słów poleciało pod adresem owej włóczki. Ale dzięki pomocy małżonka (sama to bym chyba cały tydzień to przewijała) i po małych 4 godzinach nitki zostały rozdzielone (jupi).
Ja natomiast znowu jestem w punkcie wyjścia i muszę zaczynać chustę od początku. Ale co tam. Teraz będę miała przynajmniej świadomość, że to co robię będzie mi w 100% odpowiadać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz