Strasznie długo mnie tu nie było.
Moja nieobecność była spowodowana przeprowadzką a to wiązało
się z tym że przez większą część listopada planowałam
jak nas spakować. W związku z tym jakoś nie miałam głowy do
dziergania. Coś tam machnęłam w międzyczasie ale na większe
projekty nie miałam nastroju. Pakowanie a raczej cała logistyka
wysysały ze mnie całą energię. Na dzierganie już mi
najzwyczajniej nie starczało czasu i siły.
15 listopada spakowaliśmy część
naszego dobytku do autka, które jak się okazało niestety z gumy
nie jest (a szkoda). Upychaliśmy czym się dało aby jak najwięcej
zabrać i uwierzcie,że samochód był zapakowanypo sufit. Zostawiliśmy tylko przestrzenie, żeby
małżonek - kierowca cokolwiek widział. Wyglądaliśmy jak czterej
pancerni w czołgu, brakowało tylko lufy i psa, który na czas
przeprowadzki pojechał na wczasy do rodziców :)
Podróż nie
należała do przyjemnych. Cztery godziny w dziwacznej pozycji (pod
nogami miałam torbę z zabawkami młodej), nogi na wysokości oczu,
wrzynający się pas, ale mimo tych niedogodności daliśmy radę i
szczęśliwie dojechaliśmy do celu.
W nowym mieszkanku szybkie
rozpakowywanie (zdecydowanie wolę rozpakowywać niż pakować) i
mimo, że mieszkanie wynajmowane to jakoś od razu poczuliśmy, że
jesteśmy u siebie. To chyba dobrze, prawda?
Tylko ja coś nie mogę wskoczyć w
tryby drutowania. W Bydgoszczy jesteśmy już ponad tydzień a
mi jakoś nie idzie machanie drutami. Siadam robię kilka rządków i
odkładam robótkę. Druty jakieś ciężkie i topornie mi się
dzierga. W ogóle śmiem twierdzić ze moją wena do dziergania
została we Wrocławiu :( Mam nadzieję że to stan
przejściowy.
Za to jeszcze przed przeprowadzką
udało mi się skończyć mój granatowy sweter. Wczoraj go
dopiero namoczyłam i jak tylko pogoda pozwoli
w najbliższych dniach będzie prezentacja.
Mam nadzieję, że moja drutowa wena szybko powróci, i że będę miała co Wam pokazywać.
Pozdrawiam cieplutko
Monia :)
Tak podejrzewałam, że milczysz z powodu przeprowadzki :( Brakowało Cię na ostatnim naszym spotkaniu...
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać tego twojego granatowego sweterka :) Czekam jak na szpilkach!
Weną się nie przejmuj, masz jej takie pokłady że na pewno podążyła za Tobą do Bygdoszczy :)) Może po prostu musisz się porządnie usadowić, przyzwyczaić do nowego miejsca i komfort dziergania wróci.
Dzięki Ola :) Mi też strasznie brakowało spotkania z Wami. Mam nadzieję, że na styczniowe uda mi się dojechać :) A sweterek dzisiaj powinien mieć sesję :)
UsuńTęsknię... bardzo...
OdpowiedzUsuńJa też... :( Ech dopiero jak coś się straci to się to bardziej docenia.
Usuńaleeeee ja się wybieram do Bydgoszczy. Jeszcze nie wem kiedy małżonek bedzie tam służbowo ale juz mu zapowiedziałam, że ja jadę z nim :) Szykuj się tak styczeń-luty ;)
UsuńAniu, ale mi humor poprawiłaś: ) w takim razie już niecierpliwie czekam na Ciebie :)
UsuńSuper, że masz już za sobą przeprowadzkę :-) Teraz będzie już tylko lepiej - tym bardziej, że dobrze się czujesz w swoim mieszkaniu :-)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci samych dobrych chwil na nowym miejscu.
I ja nie mogę się doczekać twojego nowego sweterka :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuje Kasiu :)
UsuńBędzie dobrze! Jeszcze chwileczkę, jeszcze momencik i wróci wena. I znów będziesz radować nasze oczy pięknymi robótkami. Trzymam kciuki, abyś odnalazła się w nowym miejscu. Wszędzie można znaleźć przyjaznych ludzi. A jak takich znajdziesz, to już będziesz wśród swoich. A może już masz tam grono Ci przyjazne?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tak będzie :) Masz rację przyjazne duszyczki to połowa sukcesu (jak nie cały). Tu na miejscu mam przyjazne dusze, więc "start" jest ułatwiony :)
UsuńMoniko cierpliwości. Jak się tak kocha dzierganie, to inaczej w życiu być nie może. Może musicie od siebie odpocząć (Ty i drutki), może w nowym miejscu musisz po prostu zaskoczyć. Życzę powodzenia i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPewnie masz rację. Ja to taki raptus wszystko na już a najlepiej na wczoraj :))
UsuńNo nie mów, że nasza B()ydgoszcz tak na ciebie działa?! Przecież tu tak fajnie ^^
OdpowiedzUsuńA najfajniejszych miejsc jeszcze nie widzieliście :) wena ci wróci na pewno ;)
Dzięki Monia :) Na pewno prędzej czy później odwiedzimy te piękne miejsca :)
UsuńDaj sobie czas na aklimatyzację, a wena na pewno wróci. Wszystkiego dobrego na nowym miejscu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:) tak też zrobię.
UsuńPowodzenia w nowym mieszkanku :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPowodzenia w nowym miejscu :) Czekam niecierpliwie na granatowy sweterek :) Wena wróci na pewno :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Granatowy już prawie gotowy aby się wszystkim pokazać :)
UsuńWiem, że masz dużo zajęć związanych z przeprowadzką, ale zapraszam na mojego bloga po wyróżnienie.
OdpowiedzUsuńCzapka śliczna.
Pozdrawiam
Magda
Dziękuję :) lecę zobaczyć :)
Usuń