Dzisiaj post daleko tematycznie od drutów ale nadal w klimacie rękodzieła.
Dwa lata temu organizowaliśmy u siebie Sylwestra i ponieważ to były nasze początki na nowym mieszkaniu to poprosiliśmy gości o przywiezienie ze sobą krzesełek. Kuzyn przywiózł dwa składane turystyczne i tak się u nas ostały. Od tego czasu stały sobie gdzieś cicho w kąciku a latem służyły nam na balkonie.
Niestety krzesełka już swoje przeżyły i nie wyglądały reprezentacyjnie więc postanowiłam je troszkę stuningować.
Wydumałam sobie, że ta renowacja musi być mało skomplikowana więc postawiłam na farbę w spreju. Aluminiowe części przetarłam papierem ściernym i odtłuściłam acetonem. Krzesełko zamocowałam do linki na pranie, tak żebym miała dostęp do niego z każdej strony.
W tym egzemplarzu co jest na zdjęciu nie dało się całkiem odkręcić podłokietników więc na czas malowania zabezpieczyłam je taśmą malarską.
Jak już zielona farba wyschła starłam z podłokietników stary lakier, odtłuściłam i polakierowałam je na nowo.
Nie porywałam się na wymianę materiału bo bałam się, że nie będę go potrafiła odpowiednio zamocować. Postanowiłam na pokrowiec. Kupiłam śliczny kawałek materiału (bardzo gruba bawełna) i uszyłam pokrowiec najprostszy z możliwych.Jestem bardzo zadowolona z efektu końcowego. Pokrowce w razie zabrudzenia mogę ściągnąć i wyprać (co się bardzo sprawdza przy dziecku). Moja pierwotna koncepcja kolorystyczna była zupełnie inna ale jak zobaczyłam ten kawałek materiału to wiedziałam, że ten i żaden inny :)
A Wam jak się podoba?
Jutro całą rodzinką wybywamy na kilka dni do rodziców więc myślę, że niedługo pojawią się posty nowych dziergadełek.
Pozdrawiam cieplutko
Monia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz