Wiecie co, tak mnie ten Abalone "gryzł", że plan miałam taki, żeby spruć i schować go głęboko do szafy. Jednaka doszłam do wniosku, że to nic nie da, dalej będę o nim myśleć. Zaczęłam nawet dziergać musztardowy sweterek, ale przerobiłam zaledwie jeden rządek i rzuciłam bo Abalone nie dawał mi spokoju.
Spiełam poślady i zaczęłam robić plisę po raz trzeci. Jak to mówią do trzech razy sztuka. Tym razem nabrałam odpowiednią ilość oczek, falbanki brak a całość układa się jak powinna. Czuję ulgę i spełnienie :) Teraz mogę się zabrać ze spokojem ducha i z czystym sumieniem za kolejne projekty.
Zrobienie plisy zajęło mi pół nocy. Rano dokończyłam rękawki. Szybkie blokowanie przy pomocy pary z żelazka i oto jest.
Dane techniczne:
Włóczka:
* czarna - Merino Extra Fine z Dropsa (niecałe 2 motki)
Druty - nr 4 KP
Tak prezentuje się na lewej stronie.
Szybka zmiana i...
hyc, już na prawej stronie
Tu zbliżenie, bo lewa strona bardziej mi się podoba.
Dzięki tej kamizelce nauczyłam się zszywania oczek za pomocą metody Kitchener Stitch (przykładowy filmik jak zszywać tą metodą możecie zobaczyć tutaj) Dzięki niej nie ma widocznego szwu i można nosić kamizelkę obustronnie :)
Na zdjęciu poniżej dokładnie przez środek przechodzi szew którego nie widać :)
Chciałam bardzo podziękować, za rady jakie mi dałyście pod poprzednim wpisem, jesteście nieocenione :)