­

21 sierpnia 2015

Mil Pasos

22 Komentarzy
 

Lubię dziergać chusty. Ale lubię je dziergać dla kogoś. Dla siebie robię z obowiązku, żeby mieć się czym zamotać na zimę. Dziwne to ale 100% bardziej wole zrobić kolejny sweter. Jak już robię chustę to zazwyczaj w kształcie półokręgu albo banana. Nie za bardzo przepadam za trójkątnymi.
Bardzo mi się też podobają chusty ażurowe, ale u kogoś. Sama nie widzę w nich potencjału. No chyba, że do jakiejś wystrzałowej kreacji, ale takie u mnie rzadko się zdarzają.

Od Mamy Gosi (teściowej) usłyszałam zapotrzebowanie na zimową chustę. Nie lubię robić dwa razy tej samej rzeczy więc poszłam na Ravelry. I bardzo szybko zatrzymałam się na projekcie Asji a dokładniej na Mil Pasos.
Chusta ażurowa aczkolwiek nie jakoś przesadnie. Mama Gosia zaakceptowała projekt więc zostało wybrać włóczkę. W grę wchodziły tylko odcienie szarości. Będąc w czerwcu na wrocławskim spotkaniu pobuszowałam troszkę w Chmurkowych moteczkach i wybrałam dwa odcienie szarego, które w motkach były piękne ale dopiero w gotowej chuście pokazały na co je tak naprawdę stać :) Ja za szarościami nie przepadam ale te nosiłabym.

Zdjęcie pochodzi ze strony uchmurki.pl

Sesja ogródkowa.
Zdecydowanie bardziej wolę stać za obiektywem niż przed :)


Dane techniczne:
Wzór - Mil Pasos by Asja Janeczek
Włóczka - DiC Jilly kolor Basalt i Julie Asselin Milis kolor Haze
Zużycie - Po niecałym motku z każdego koloru
Druty - 3.5 i 4

Jeśli chodzi o włóczkę to mogę rzec tylko jedno - cudowna. Obydwa moteczki to single więc przyjemność dziergania była podwójna :) Blokowała się równie pięknie. Mam nadzieję, że sprawdzi się w użytkowaniu. Jak wiadomo singiel jest bardziej podatny na kulkowanie i filcowanie.

Mama Gosia z udziergu jest zadowolona. Wpisał się idealnie w jej wyobrażenie formy i koloru. Robienie go sprawiło mi dużo przyjemności.
Przy chustach zazwyczaj mi się dłuży. W odróżnieniu od swetrów, gdzie jak nie korpus to rękaw i jest różnorodność to w chuście jedna płachta i miliony oczek na drutach. To trochę demotywuje. Jednak Mil Pasos jest tak wdzięczna w pracy, że nawet nie zdążyłam się nią znudzić. I jak nie lubię robić drugiej takiej samej rzeczy to z chęcią bym dla siebie taką wydziergała :)

Może mi się ją tak dobrze dziergało bo towarzyszyła mi w mojej podróży nad Bałtyk?

Pozdrawiam cieplutko
Monia:)

.
Obsługiwane przez usługę Blogger.