8 sierpnia 2015

Relacja z wrocławskiego spotkania dziewiarek

11 komentarzy:
 


Dzisiaj obiecana relacja ze spotkania, które to za sprawą Marzeny i Oli odbyło się we Wrocławiu w cudnych okolicznościach przyrody.

13 czerwca wyruszyłam wcześnie rano bo czekało mnie ok 3 godzin drogi samochodem.  Uwielbiam prowadzić więc tym bardziej się ucieszyłam na taką przygodę. Po drodze, żeby mi się nie nudziło miałam zapewnione mocne wrażenia. Przez 1/3 drogi jechałam w takiej mgle, że ledwo widziałam drogę przed sobą. Dałam radę, ale niekiedy głupota innych kierowców przyprawiała mnie o zawał serca. Mimo to drogo minęła mi zaskakująco szybko.
Przed jedenastą po tym jak nawigacja mnie wyprowadziła w pole :P zameldowałam się u Marzeny.
Szybkie odświeżenie i dalej w drogę.

Marzena mieszka kilka kilometrów od Wrocławia więc chwila moment i byłyśmy na miejscu. Droga była krótka acz sentymentalna, gdyż przejeżdżaliśmy przez ulicę na której mieszkałam jeszcze rok temu. Ach, wróciły miłe wspomnienia :)

Jak dotarłyśmy do parku obładowane jak wielbłądy :)  (niosłyśmy koce, zgrzewkę wody, parę gotowych udziergów i włóczkę dla spragnionych włóczkoholiczek) okazało się, że na miejscu już jest Ola :)
Po małej chwili zaczęły się schodzić kolejne osoby i zaczęło się robić głośno i wesoło.
Było nas tyle, że musiałyśmy urządzać polowanie na ławki, żeby kolejne osoby miały gdzie przycupnąć. W punkcie kulminacyjnym było chyba ze 40 duszyczek.

Cudowne organizatorki dopieściły nas pod każdym względem a najlepszą atrakcją była możliwość pomacania piękniutkich włóczek :) Motki był tak cudnej urody, że co niektóre aż padały przed nimi na kolana :)



Oczywiście jak to na takich spotkaniach nie mogłyśmy się nagadać. Fajnie było poznać nowe osoby a niektóre zobaczyć ponownie. Nawet jeden osobnik płci męskiej zaszczycił nas swoją obecnością. Super, że panowie też dziergają i się tego nie wstydzą :)



 

Na koniec udało nam się zrobić wspólne zdjęcie. Szkoda tylko, że nie wszyscy się załapali, ale jak to przy grupowych bywa robiliśmy je na sam koniec jak już się zaczęliśmy rozchodzić.

foto by Marzena Krzewińska

A i najważniejsze. Ponieważ nocowałam u Marzeny to miałam najlepszą miejscówkę do spania. Najpierw do snu mnie utulały cudne moteczki


a jak się obudziłam to me oczy ujrzały to :)) no istny raj na ziemi. Marzenko jeszcze raz dziękuję za nocleg :)


Spotkanie oczywiście minęło stanowczo za szybko. Na szczęście za dwa tygodnie spotykamy się ponownie. Tym razem w Toruniu :)

Pozdrawiam cieplutko
Monia:)

11 komentarzy:

  1. Ta... Toruniu nadchodzimy :) oby tylko bez takich przygód po drodze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monia teraz będzie bliżej i choćby na pieszo to dojdziemy :)))

      Usuń
  2. Strasznie żałuję, że nie będę z Wami w Toruniu :( Smuteczek wielki....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buuu :(
      Wygrzej dupkę na wakacjach a jak wrócisz to trzeba coś zorganizować :))

      Usuń
  3. Cudne potkanie ale i miejscówka noclegowa rewelacja :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale świetne spotkanie!!!! Piękne zdjęcia, tyle radosnych osób i tyle pięknych wełenek, ach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam te spotkania. Na każdym kolejny jest coraz weselej bo bardziej siebie poznajemy :)

      Usuń
  5. Już tęsknię za Wami wszystkimi bardzo :) Fajnie było Cie zobaczyć moja droga :*****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu ja też bardzo tęsknie. Ale cieszę się, że miałyśmy okazję znowu pogadać :)

      Usuń
  6. Ja już siedzę jak na szpilkach :))))

    OdpowiedzUsuń

.
Obsługiwane przez usługę Blogger.