Sweterek "King Size" ukończony :) Poszło ekspresowo. Ale nie ma się co dziwić bo druty nr 10 robią swoje.
Jakbym miała możliwości to ten sweterek można zrobić w jeden dzień. Mi zajęło to 3 dni. W między czasie musiałam dokupić włóczkę, bo jakimś dziwnym sposobem zamiast rozmiaru na roczniaka wyszedł mi sweter na 3-latka. Ale nic straconego, nie zmarnuje się :)
Swterek okupiłam strasznym bólem barku :/ to przez te wielgaśne druty. Chciałam sobie w najbliższej przyszłości zrobić sweterek z tej włóczki, ale teraz pewnie prędko nie wrócę do takich rozmiarów. Może na jesień taki zrobię, tzn. nie taki :) a może taki. Ciekawe jakbym się w nim prezentowała :)
Korzystając z pogody zabrałam młodą na spacer do parku i przy okazji na sesję zdjęciową. Pogoda piękna w sam raz na fotki.
Zdjęcia na modelce siedzącej bo tylko w taki sposób mogłam złapać na nią ostrość. Jednak do sesji z dzieckiem potrzeba troszkę więcej rąk :) Mimo, że niunia już sobie nieźle radzi z chodzeniem to trawa to zbyt wysoki lvl jak na nią. Co chwile "łapała zające" a upadłej damie zdjęć nie wypada robić, prawda? :)
W drodze powrotnej do domu szukałyśmy wiosny i oto co znalazłyśmy.
Piękną łąkę w środku miasta a dokładnie pod DH Renoma.
Oraz cudnie rozkwitające pąki
Dobra, zabieram się za moją cieniznę. Po tych drutach nr 10 robienie na 2,5 to jak dzierganie na igłach :))