I znowu środa u Maknety. Uprasza się aby ten czas choć troszkę zwolnił !!!
Jak widać na drutach jak zwykle dużo. Ale po kolei.
To niebieskie w paseczki to sweterek dla synka znajomej mojej mamy. Dobrze, że chrabąszczyk mały to mi szybko pójdzie. Ma być to najzwyklejszy pod słońcem sweterek rozpinany. Taki codzienniak.
Dalej widzicie różowe coś. Jest to KALowy sweterek ze wzoru Justyny.
Och co ja się z nim mam.
W tamten czwartek go zaczęłam. Udało mi się zrobić karczek i już miałam robić ostatnie okrążenie żeby połączyć wszystkie części i... drut mi się złamał a jakżeby inaczej. Normalnie złośliwość rzeczy martwych. Niestety musiałam odłożyć robótkę, bo bez drutów ani rusz. W sobotę się wybierałam na comiesięczne spotkanie do E-dziewiarki i stwierdziłam, że wtedy kupię druty. Chciałam metalowe (żeby mieć pewność, że się nie złamią) ale niestety w rozmiarze 4,5 były tylko drewniane. Potrzeba dziergania była jednak większa więc wzięłam drewniane. W domu się okazało, że jeden z drutów jest uszkodzony (nie chciał się do końca przykręcić) więc w poniedziałek pomaszerowałam oddać druty :( i pojechałam do drugiego sklepu e-dziewiarki, żeby kupić HH. Tym na szczęście nic nie dolega i mogłam dziergać dalej.
Ale żeby nie było tak kolorowo to się dopatrzyłam, że namieszałam coś w warkoczach i całe przody miałam do prucia. Teraz (mam nadzieję) już wyszłam na prostą.
Ten wzór jest bardzo wymagający. Nie da się go tak z doskoku dziergać, bo za dużo się w nim dzieje. Mimo wszystko nie poddaję się bo efekt końcowy jest jak najbardziej wart zachodu :)
Ostatnia rzeczy czyli czarny ściągacz to zaczątek do poncza. Ponczo na zamówienie więc też nie może czekać i robię je równolegle z dwiema pozostałymi robótkami. Idzie szybko bo druty nr 6. Będzie gładkie bez fajerwerków bo włóczka sama w sobie jest strojna :)
Czytelniczo to samo co ostatnio, czyli dalej Pan Przypadek i celebryci.
Aha i najważniejsze z sobotniego spotkania dziewiarkowego oprócz drutów przytargałam coś jeszcze. Ale jest to nie byle co bo trzy piękne moteczki farbowane przez samą panią Martę z Zagrody :)
Zdjęcie niestety nie oddaje kolorów. |
Możecie się domyślać, że kolory były obłędne i jeden moteczek piękniejszy od drugiego, ale jak zobaczyłam te powyższe to już nie chciałam żadnych innych.
Rączki mnie oczywiście swędziały i jak tylko wróciłam do domu to zrobiłam próbkę. O Matko jak tą włóczkę się wyśmienicie przerabia. Oczka idealne normalnie cud, miód, malina :) Na razie leży i czeka w kolejce bo mam za dużo terminowych projektów.
A co tam u Was ciekawego na drutach?
Pozdrawiam cieplutko
Monia:)
Normalnie podziwiam, kiedy Ty masz czas przy dziecku tyle dziergać :) Takim kolorom też bym się nie oparła.
OdpowiedzUsuńNiestety wszystko kosztem snu, ale nie narzekam za dużo przyjemności mi to sprawia :)
UsuńMnie też się marzy doba 48-godzinna. I żeby sroda wypadała w kjakimś innym terminie. Chociaż bardzo lubię środy z WDiC.
OdpowiedzUsuńOj tak te środy zdecydowanie za szybko przychodzą :) ale dzięki nim udaje mi się w miarę regularnie posty wstawiać :)
UsuńAle dużo się u Ciebie dzieje! Ten sweterek dla malucha jest obłędny! Czy to włóczka taka, czy paseczki robisz dwiema włóczkami? Ciekawe, który to sweterek Justyny? U mnie na drutach - sweter dla męża i chusta dla córci. A w planach mam mnóstwo kominów... Marzą mi się takie kolorowe :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Asia
Ta włóczka to Cashmira missisipi Alize i jest taka cieniowana, że te paski same z siebie się takie robią :) Sweterek Justyny to Fickle Heart ten z kapturem z najnowszej kolekcji.
UsuńJa w sumie mam pełno kominów, ale też mnie korci żeby zrobić kolejny :)
Oj ostro pracujesz! Podziwiam i to bardzo.
OdpowiedzUsuńOj tak, uwijam się jak mrówka bo z tyłu głowy już mi głosik krzyczy, że chyba trzeba by się zabrać za prezenty świąteczne :)
UsuńO rany, ależ z Ciebie pracuś :) Nic dziwnego, że czas Ci szybko leci.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję się bez bicia, jestem uzależniona od drutów i włóczki :)
UsuńNie wiem kiedy ty jesz, sprzątasz, czy gotujesz :P tempo projektów jest nieziemskie!
OdpowiedzUsuńCo do włóczki to się miłości od pierszego wejrzenia nie dziwię! Sama bym je przygarnęła w moim świecie ^^
Na jedzenie zawsze czas znajdę :) a sprzątanie nie zając :D
UsuńWłóczka jest obłędna doznania wzrokowe to jedno ale jak dotknęła i przerobiłam to się zadziała magia. Jakbym się przesiadła z malucha do mercedesa :)
widze, ze ze sweterkiem masz podobny poczatek jak ja z nelumbo od Asji ;D ale za to dalej idzie jak z platka ;D wloczka smakowicie wyglada ! chyba sie skusze i tesz cos z Zagrody kupie ;D
OdpowiedzUsuńNo mam nadzieję, że najgorsze za mną. A włóczki z Zagrody to bym wszystkie kupiła bo są cudowne :)))
UsuńOjojoj :) Ale gwarni u Ciebie i tłoczno :) Nie dziwie się, że szybko Ci czas mija. Czekam na fotki skończonych prac. Podoba mi się cudo w niebieskościach i myślę o czymś takim dla mojego małego szkraba. Może coś 'zgapię' od Ciebie :)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka, Marta
Zgapiaj do woli. Ta włóczka jest fajna jeśli chodzi o kolorki bo w dotyku nie najmilsza, ale mam nadzieję, że po praniu to się zmieni.
UsuńMotki piękne, chyba zacznę lubić granaty :)
OdpowiedzUsuńWidzisz, tak to z KP jest- Wiola też zauważyła pogorszenie tych drutków. I ja także. Trzeba się przestawić na jakieś inne. Szkoda mi tylko, bo uwielbiam te drewniane tęcze.
Dziejesz dużo, faajnie! Ja jestem w 3/4 swetra i kończę właśnie kolejną czapkę.
Pozdrawiam!
Ja przepadłam jeśli chodzi o niebieskości, chyba się od Wioli zaraziłam :)
UsuńNo właśnie coraz bardziej się zrażam do KP i teraz każde kolejne to najprawdopodobniej będą HH.
3/4 mówisz i czapka to widzę, że też nie próżnujesz :)
Ale zapracowana jesteś. U mnie na drutach nic, bo ja na igłach pracuję - do szycia i od kilku dni również do filcowania.
OdpowiedzUsuńOj mnie szycie znowu wzywa ale na razie omijam maszynę szerokim łukiem :)
UsuńWow! Ale u Ciebie widzę praca wre na całego! A wiesz, że ja też ostatnio zaczęłam dziergać kilka rzeczy na raz o dziwo (wcześniej miałam na drutach tylko jedną...)?
OdpowiedzUsuńA ten wymagający wzór Lete, to na ten różowy sweterek (bo też się na niego czaję)?
Tych przejść z drutami to nie zazdroszczę Moniko :( Grunt, że wszystko już ok i wełenka fantastyczna na poprawę nastroju się pojawiła :) kolory takie "moje"! A propos strojnej wełenki, to się zgadzam - wtedy już wzoru nie trzeba - wg tego myślenia postępuję z moimi mitenkami i jestem zadowolona :)
Tak, dokładnie to ten sweterek z kapturem. Jak go zobaczyłam to wiedziałam, że go zrobię. W sumie te wszystkie prucia to przez moją roztrzepaną naturę. Ale teraz już wszystko naprawione i dziergam korpus więc z górki :)
UsuńCoś mnie te druty ostatnio nie lubią bo nie dość, że te 4,5 mi się złamały to 2,5 odpadł od żyłki, te akurat były w całości niedokręcane.
Ja nie miałam jeszcze nigdy żadnych przejść z drutami, ale wyobrażam sobie, że to nic przyjemnego :( Ja na przykład mam tylko jedną parę danego numeru, więc robótka staje na amen :( Ten sweterek wygląda na bardzo wymagający, ale jest sliczny. oby tylko odwagi mi starczyło, żeby się zabrać za większy projekt. Chciałabym i boję się... ;););)
UsuńNie ma się czego bać :) Justyna tak pisze wzory, że dzierganie ich to czysta przyjemność :)
UsuńPierwsze i ostatnie niebieskości obłędne! Jak skończysz ten sweterek dla chrabąszczyka, to koniecznie daj znać co to za włóczka :) Z resztą sweterka i poncza jestem równie ciekawa, bo zapowiada się bardzo fajnie! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWłóczka to Caschmira missisipi Alize. A te drugie obłędne niebieskości schowałam głęboko żeby mnie nie kusiły :)
UsuńJestem pełna podziwu dla tempa Twojego dziergania i ilości udziergów przy małym szkrabie:).... i wszystko takie ładne.....tak myślę, że jednak Twoja doba jest dłuższa od mojej;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Mały szkrab coraz bardziej potrafi się sobą zająć więc na przerobienie kilku rządków w sam raz :)
Usuńale cudne kolorki u ciebie. Zazdrosze wełenki w szaro - niebieskosciach cudna !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! moje kolorki
OdpowiedzUsuń:))) dziękuję. Te niebieskości ostatnio za mną łażą więc nie mogłam się im oprzeć :)
UsuńWłóczka w moim ulubionym kolorze. Może kiedyś i ja będę szczęśliwą jej posiadaczką. Bardzo jestem ciekawa co z niej powstanie. Co do drutów ja złamałam trzy drutu o najmniejszych numerach z mojego różowego kompletu. Ale niepołamane zostawiłam. Jak dokupię będę miała zapasowe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://drucikianusi.blogspot.com/
Kupiłam jej tyle, że powinno mi starczyć na mały cardigan (taki jak lubię najbardziej). Ja sobie też zostawiam te niepołamane druty :)
UsuńPrzy tak intensywnej pracy, nie ma się co dziwić, że czas szybko leci ;) Ten pasiasty dla Młodej zapowiada się szałowo ;) świetnie się kolory układają. Współczuję historii z drutami, na szczęście w przypadku szydełek nie ma aż takich dramatów...
OdpowiedzUsuńA niebieska włóczka jest obłędna! Jednak dobrze, że nie poszłam na spotkanie do e-dziewiarki, bo pewnie bym sobie konto wyzerowała...
Sweterek tym razem dla chłopczyka :)
UsuńPowiem szczerze, że też musiałam się mocno hamować, żeby połowy zagrodowej kolekcji nie zabrać ze sobą :)
:) Rzeczywiscide duzo sie dzieje. Niesttey nie lubie dziergac czarnych nitek, to nie na moje oczy, choc czasami przelamac sie musze... Piekne nowe moteczki...
OdpowiedzUsuńJa też nie przepadam za czarną włóczką i mimo, że wzrok mam dobry to ciężko mi się ją dzierga wieczorem.
UsuńŚwietnie wygląda to połączenie piaskowego koloru z błękitem, chyba muszę sobie dorzucić do listy projektów coś takiego, bo nie mogę się napatrzeć :) Taki zwyklak też by mi się przydał.
OdpowiedzUsuńMuszę się też po ciuchu przyznać, że zagrodową włóczkę kupioną na spotkaniu trzymam sobie teraz na biurku i napatrzam się na nią od soboty, bo obiecałam sobie, że nic nowego nie zacznę dopóki czegoś rozgrzebanego nie doprowadzę do finału (a trochę dzianin czeka w kolejce). Może w weekend się uda...
Moja zagrodowa, też leży i nabiera mocy urzędowej bo mam takie samo postanowienie. Powiem, że mobilizuje mnie bardzo do działania :)))
Usuń