Wśród mojej rodziny i znajomych ostatnio jest prawdziwy urodzaj na dzieci. Dwa dzieciaczki urodziły się w lutym a jedno w marcu.
Ja jako przykładna ciocia zapragnęłam obdarować maleństwa ręcznie robionymi (a jakżeby inaczej) gadżetami. W pierwszej kolejności padło na kocyk. Bo ich nigdy za wiele. Określiłam przyszłym mamusiom jak chcę żeby wyglądały a mamusie wybrały kolory. Turkusowy dla chłopczyka i zielony dla dziewczynki. Jakże się cieszyłam, że nie różowy. Jakoś nie mogę zrozumieć dlaczego wszystko dla dziewczynek ma być różowe, przecież jest tyle innych kolorów. Żeby była jasność, różowy bardzo lubię ale nie mogę znieść jak mała dama jest różowa od kokardek po buciki.
Kocyki zrobiłam z włóczki Jeans YarnArt a wzór to po prostu podwójny ryż z "francuzem", który robi za border.
Jak już wydziergałam kocyki to naszło mnie na coś jeszcze. Mianowicie wymyśliłam, że zrobię zabawkę. Długo się nie zastanawiałam bo wybór był prosty - Lalylala. Te misie są tak urocze, że mam ochotę zrobić je wszystkie (jedną Truskaweczkę już wcześniej pokazywałam). Jak na razie mam na koncie cztery a piąta się robi :) Przepadłam na ich punkcie totalnie.
Zresztą sami zobaczcie.
Misiaki w swoim naturalnym środowisku:)
Dane techniczne kocyków:
Wzór - z głowy
Włóczka - Jeans YarnArt nr 11 i 55
Zużycie - po 5 motków na każdy
Druty - 3,25
Dane techniczne misiaków:
Wzór - lalylala BINA the bear by Lydia Tresselt
Włóczka - Jeans YarnArt
Szydełko - 2,5
Wypełnienie - wkład z poduszki
We wzorze misiów nic nie zmieniałam. Zdecydowałam się jedynie na zmianę oczek. Tzn. zamiast plastikowych są wełniane.
Pozdrawiam cieplutko
Monia:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz